Czarne koty, jaszczurki i złe oko (cz. I)

Mimo, że mamy XXI wiek przesądy na całym świecie mają się całkiem dobrze. Niewielu jest takich, którym niestraszny czarny kot, czy pechowa trzynastka. Ludzie pukają w „niemalowane”, trzymają kciuki, nie dziękują za życzenie powodzenia. To u nas. A w Indiach? Całkiem podobnie, tyle że przesądów rozmaitych, a powszechnie kultywowanych, zdaje się być znacznie więcej. Niektóre, z głębin czasu wyrosłe i mocno zakorzenione w kulturze, są szkodliwe, a nawet haniebne. Wielu Indusów wciąż wierzy, że wdowa przynosi pecha, co przyczynia się do pożałowania godnej pozycji społecznej indyjskich wdów. W niektórych społecznościach kobiety, które urodziły dziecko uważane są za nieczyste, nie mogą uczestniczyć w życiu domowym, karmi się je cienkimi zupkami z soczewicy i nie pozwala opuszczać pokoju aż przez 45 dni po porodzie. Także społeczne przesądy dotyczące podziału kastowego wciąż stanowią poważny problem. Ale nie o przesądach „ciężkiego kalibru” chcę dzisiaj opowiedzieć. Skupmy się raczej na tych codziennych, przypominających nasze „pukanie w niemalowane”, niewinnych, czasem śmiesznych, a wciąż wszechobecnych,  takich, które stanowią część kulturowego kolorytu Indii. Ponadto, niektóre przesądy znajdują swoje uzasadnienie logiczne i naukowe!

Przesądom ulegają, podobnie jak w świecie Zachodu, wszyscy bez względu na pochodzenie społeczne i stan majątkowy. Przesąd to coś, czego lepiej przestrzegać, nawet gdy nie do końca się weń wierzy. Przesąd to czasem wręcz odruch warunkowy, wykształcony przez wieki społecznych zachowań. Lista indyjskich przesądów jest naprawdę bardzo długa i można by ją pewnie uzupełniać bez końca, bo różne grupy etniczne, religijne i kulturowe posiadają własny zestaw rozmaitych wierzeń obyczajowych i drobnych działań magicznych stosowanych na co dzień.

Tak się składa, że większość przesądów oscyluje wokół szczęścia/powodzenia i pecha, czyli szczęścia braku. Podobnie jak u nas, w Indiach trzynastka uchodzi za liczbę wyjątkowo nieprzychylną i nie wiadomo czy Indianie wykoncypowali to sobie samodzielnie, czy też wiara w pechową trzynastkę przywędrowała na Subkontynent wraz z Europejczykami. Bardziej prawdopodobne jest to drugie, gdyż za dzień szczególnie pechowy uważany jest 13 piątek, co już na pewno wywodzi się z kultury chrześcijańskiej. Oprócz trzynastki unika się też trójki – bardzo, bardzo złej liczby przynoszącej pecha i to już wynalazek na pewno oryginalny. „Tin tigada kam bigada”, mówi popularne powiedzonko, co znaczy tyle, że trójka jest paskudna i jak czegoś lub kogoś jest 3 to pech murowany. I nie chodzi tu jedynie o trójkąty miłosne, choć te, z pewnością pecha przynieść mogą.

Czarny kot w Indiach nie cieszy się sympatią, co nie powinno dziwić, bo biedny ten futrzak i w Europie bywa omijany z daleka, tak na wszelki wypadek. Co innego spotkać na swej drodze słonia, albo jak słoń nam drogę przejdzie!  Wtedy sukces gwarantowany, bo za zwykłym słoniem kryje się potężny Ganeśa, bóg, co wszelkie niweczy przeszkody. Podobnie szczęsnym znakiem jest napotkanie na swojej drodze zamężnej kobiety niosącej kwiaty, albo pawia, może dlatego, że często się to nie zdarza, wszak pawie nie wrony, choć szczęście na pewno będzie miał ten, na kogo wrona napaskudzi.

U nas można zostać sołtysem  jak się wdepnie w krowią kupę. W Indiach krowia kupa, jak wszystko co od krowy pochodzi, jest naznaczona sakralnie i skrzętnie zbierana i wykorzystywana do celów różnych – a to w budowlance, a to jako opał, a to do rytuału ognia. Bardzo dobrze jest, gdy całą podłogę w domu się taką kupą wysmaruje na gładko i na równo udepcze, bo to zapewnia domostwu błogosławieństwa wszelkie i dobrostan rodziny. W miastach zbożny ów zwyczaj raczej praktykowany już nie jest, ale po wsiach owszem. I wcale to nie jest takie głupie, bo kupoklepisko powstrzymuje insekty i gadzinę od panoszenia się w chacie.

Jak już mamy porządną podłogę, zabezpieczamy się dodatkowo, wkładając pod łóżko cebule, a pod poduszkę nóż lub choćby nożyczki. Nie wiadomo, czy cebula chroni przed wampirami równie skutecznie jak czosnek, wiadomo natomiast, że ostre narzędzie pod poduszką skutecznie odcina złe sny i wszelkie koszmary. A jak już człowiek wstanie rankiem wypoczęty i przez złe duchy nienadgryziony, powinien wziąć się za zamiatanie mieszkania i obejścia, bo wieczorem, po zachodzie słońca, absolutnie robić tego nie należy. Proszę spróbować, jak ktoś ma odwagę! Chodzi o to, że zamiatającemu na pewno przydarzy się to, o czym myśli, co samo na myśl przyjdzie. A często przychodzą myśli mroczne, lęki bardziej lub mniej materialne, zwłaszcza gdy zamiatającą jest spracowana i pełna trosk o rodzinę kobieta.

Przy zamiataniu warto zwrócić baczną uwagę, czy gdzieś nie zapodział się jakiś okruszek szkła lub stłuczonego lustra. Stłuczone lustro jest złowróżbne i w kulturze okcydentalnej, a w indyjskiej oznacza kłótnie i awantury: w rodzinie, z sąsiadami, a nawet z przypadkowo przechodzącymi obok domu ludźmi. A jak już przechodzić, choćby przypadkowo, to na pewno nie pod drabiną! Całkiem jak u nas. Nie powinno się też wychodzić z domu w czasie zaćmienia słońca, bo od tego grozi ślepota, podobnie jak od łączenia owoców morza z mlekiem grozi bielactwo. Wszystkie Hinduski chcą być jak najbielsze, ale bielactwo to już przesada. Albinosi wszędzie budzą raczej niepokój niż sympatię.

Po zachodzie słońca nie tylko nie powinno się zamiatać podłogi. Pod żadnym pozorem nie wolno obcinać paznokci, bo złe duchy tylko czekają, żeby taki obcięty paznokieć pochwycić i zyskać władzę nad jego właścicielem. Nie powinno się oddawać pościeli do prania, mówić o wężach i fryzjerze, pożyczać igieł, soli, masła, mleka i innych białych produktów. Nie użyczajmy też nikomu zapałek ani ognia. Zły znak.

Ciąg dalszy nastąpi…

Dodaj komentarz

Comments Protected by WP-SpamShield Spam Filter